Robocop


Lata 80-te to nadal doskonały materiał na remakowanie czy rebootowanie historii,które często mają miano kultowych.Jednym z takich filmów jest Robocop.W zasadzie pamiętam tylko pierwszą część przygód agenta Murphy'ego i niewiele z 2.odsłony,trzeciej produkcji nigdy nie obejrzałem...Mimo to na najnowszą adaptację Robochłopa czekałem może nie z wielką niecierpliwością to jednak miałem nadzieję,że w końcu ujrzy światło dzienne,bo efekty sprzed 25 lat to już nie jest to co chce się oglądać w takiej produkcji (choć są filmy, których nigdy bym nie ruszał i mam nadzieję,że nikomu nie wpadnie do głowy by rebootować np.Terminatora czy Aliena).
Jak to w przypadku nowszych wersji starych filmów,przynajmniej ja stawiam poprzeczkę zdecydowanie wyżej.Nie sztuka powielić coś dodać trochę efektów i ogólnie zrobić coś na odpierdziel,bo młodsi nigdy nie oglądali to i tak się spodoba.Dlatego do Supergliny podchodziłem trochę z rezerwą,którą tylko utrwalił zwiastun,który za bardzo zalatywał kinem typowo letnim. Na całe szczęście film się obronił,napiszę więcej dał radę,a ja z mą Roszpunką nie wyszliśmy z kina zawiedzeni.Aktorstwo jest na dobrym poziomie.Kto kojarzy Rorschacha z Watchmen'ów,Keatona z Beetlejuice'a,Oldmana z Leona (który w tym filmie nie rozmienia się na drobne,a raczej przypomina gościa z Batmana),czy Holdera z The Killing ten się nie zawiedzie.Zapomniłbym wspomnieć dość mała ale zapadajaca w pamięć rolę Samuela El Jacksona (ostatnia scena to niezła prowokacja :-) ).
Wisienką na torcie jest jednak przesympatyczna buzia żony Alexa - Clary,w tej roli Abbie Cornish (dla kojarzących skrzyżowanie Michelle Williams "Tajemnica Brokeback Mountain" z Carey Mulligan "Drive" :-) ),którą można oglądać w serialu "Klondike".
Swoją drogą widząc na ekranie Joela Kinnamana cały czas miałem wrażenie,
że gdzieś za rogiem czai się jego serialowa partnerka i zaraz usłyszę "Yo Linden" ;-)
Podsumowując jest nieźle i to bardzo,mam nadzieję,że kolejna część będzie przyjemniej na tym samym poziomie.Dobra robota panie Padilha.

Komentarze

Patryk pisze…
ahahhha :) "Yo Linden" jest zabójcze, Kinnamana można oglądać, dla samego akcentu. bardzo kibicuję jego karierze w Hollywood.
greenwaver @ net pisze…
na pewno ma większe szanse niż Linden :D