World War Z

Film,którego reżyserem jest twórca Monster's Ball,
Stay czy choćby Quantum Of Solace zasługuję na uwagę.
Mowa tu o Marc'u Forster'rze.Mam jednak nieodparte wrażenie,
że kolejne filmy Niemca to jak swego rodzaju odliczanka ...od dziesięciu w dół,
z niekoniecznie zerowym zakończeniem.
World War Z konwencją przypomina 28 tygodni później,pojawia się wirus (tutaj nie wiadomo skąd),
który rozprzestrzenia się na całą ziemię.Cały wstęp jak i rozwinięcie mniej więcej do połowy filmu daję nadzieje,że produkcja nie będzie zwykłą papką dla wakacyjnego widza.
Mamy tu całkiem fajne efekty specjalne,które zapadają w pamięć.
 Akcja rozgrywa się w kilku miejscach,zaciekawiając widza.Przypomina to trochę grę komputerową z misjami.Główny bohater musi polecieć tu i tam by dowiedzieć się tego i owego.
Zdecydowanie plusy za zdjęcia i efekty.
Może nie wszystkie są idealne (szczególnie gdy na ekranie dzieję się wiele),ale jak najbardziej dają radę.
Zaskoczyła minimalnie in plus ścieżka dźwiękowa z tematem przewodnim w stylu klubowym.
 Ale wszystko ma swój kres,no może z wyjątkiem jedno-minowej roli Brada Pitta ;) 
Końcówka pędzi trochę na łeb na szyję trochę pogarszając ocenę całego filmu.
Co nie zmienia faktu,że z kina nie wyszedłem zawiedziony.Niezła rozrywka 6/10 .

Komentarze